Archiwum sierpień 2003


sie 16 2003 nie ten to inny
Komentarze: 2

Nie on to inny...nie ta to inna.

Zasada znana wszystkim,mnie,tobie,nam,wam.

No jak wspomnialam jest znow ktos.Moj ukochany,tatusiek(zonaty-dzieciaty),i ochroniarz...Ochroniarze to qrwiarze podobno...ale nie on.To bardzo wyksztalcony i inteligentny czlowiek,ktory dobrze wie co chce robic i systematycznie do tego dazy.Ma zone fakt,ale jej nie ma,ciagle jezdzi za granice a on pracuje w moim miescie...60 kilometrow od wlasnego domu.

Poznalam go calkiem przypadkiem idac sobie chodnikiem,slaskim nierownym chodnikiem,gdyz uciekl mi autobus,tzn.wlasciwie nie uciekl a ja zle spojrzalam na rozklad;).No wiec ide sobie ide i co??Zdyszana i ociekajaca potem(mimo ze byl juz wieczor bylo bardzo goraco),nie wygladajaca najlepiej natknelam sie na samochod,ktory stal w taki sposob ze sila rzeczy musialam go ominac wielkim lukiem.Iominelam a ominawszy go zobaczylam piekne oczy i nieziemsko cudowne rzesy...jak firany,ktore tylko potegowaly wyrazistosc tych pieknych oczu...niewinnych,delikatnych,wrecz jak nie oczy mezczyzny.Wielkie wprost niedoopisania.Moje moje oczy pomyslalam i usmiechnelam sie do tych dwoch szkielek.Poszlam dalej,ale serce mialam juz prawie w nosie,a tentno....myslalam ze umre.To bylo to!!Przeszlam kawalek na przystanek autobusowy i widze.Jeden raz jada ,drugi,trzeci.Za czwartym juz sie zatrzymal i tak to sie zaczelo.Wymiana telefonow mile pozegnanie...myslalam ze zapomni.Jak to z ochroniarzami bywa.

Widuje go co 2 dzien...jest wtedy tylko moj,moj jedyny,tylko dla mnie,dla zadnej innej,tylko moj kochany.

Boje sie ze znow sie na momencik zakocham...na chwileczke dla odmiany.Chociaz szczerze mowiac nie zalowalabym ani minutki ani sekundki,nic a nic.

Wczorajszy wieczor jak zwykle spedzilam w pubie,przy piwku z ukochanym.I urwalam sie mowiac,ze musze jak najszybciej wrocic do domu,wynajdujac tryliony tysiecy powodow,by sie spotkac,by uscisnac,przytulic,calowac.Zaluje jednego tylko jednego,ze mieszka tak daleko i ma zone(no fakt to juz dwie rzeczy).Oddalabym mu wszystko co tylko by chcial.

Chyba poczulam motylki w brzuszku i klucie w serduchu...robi sie to niebezpieczne.

 

jedna_z_wielu : :
sie 16 2003 ewentualnosc zbieg okolicznosci
Komentarze: 10

Na poznanie tej jedynej osoby,najwazniejszej na swiecie jest chyba niemozliwoscia.

A jednak wydawalo mi sie iles tam lat temu ze ON jest wlasnie taka osobka.

Mily,troskliwy,opiekunczy a do tego ustatkowany i calkowicie samowystarczalny z jednym malym wyjatkiem.Sexu przeciez nie mogl uprawiac sam,a rozmowy z samym soba albo z odbicie moga znudzic.A wiec bylam mu potrzebna tylko i wylacznie do kochania...

To kochanie jest caly czas,ale juz nie takie jak iles lat temu.

Pierwszy raz zdradzilam go rok temu.Sama nie wiem czemu...tak poprostu z kaprysu.Z checi poznania,poczucia nowego faceta w sobie.I poczulam.Byl cudowny,taki jakiego dawno nie mialam.Bylam najszczesliwsza kobieta pod sloncem i nie interesowalo mnie co moglby sobie pomyslec moj ukochany,ktory pewnie w tym momencie czekal na mnie w domu.Schadzki,klamstwa i lgania trwaly kilka miesiecy......Zmienialam tych kochankow srednio co jakis czas i strasznie klamalam.Az pewnego dnia poznalam Jego!! Cudownego czlowieka,ktory w lot lapal o co chodzi,wiedzial co i jak,bo...sam mial zone i syna.I zakochalam sie,tak na momencik,na chwileczke...odeszlam.Wrocilam jak pies,skomlac i blagalam o wybaczenie i co??

I GOWNO MNIE TO NAUCZYLO!!Nadal sie z nim widuje,nadal prowadze podwojne zycie z Ukochanym i z Nim i jak nazlosc jest ktos jeszcze!!

Jaki z tego moral??Albo jestem nimfomanka(w co powatpiewam bo z ukochanym dawno nie spalam)albo  cos mi sie na mozg rzucilo i nie chce zejsc...

 

jedna_z_wielu : :